Sędzia Kacsmaryk, któremu grożono śmiercią z powodu podjęcia się tej sprawy, stwierdził, że decyzja Food and Drug Administration (Agencja Żywności i Leków) o zatwierdzeniu mifepristonu była przedwczesna. Zauważył też, że jego legalizacja była możliwa dlatego, że FDA zaklasyfikowała ciążę jako „poważną albo zagrażającą życiu chorobę”.
Grupa lekarzy, która wniosła o delegalizację mifepristonu wykazuje, że samo FDA przyznaje, że jego stosowanie doprowadziło do śmierci 28 kobiet, a 4000 innych kobiet doznało poważnych komplikacji.
Mifepriston powoduje zmiany w wyściółce macicy, które nie pozwalają się zagnieździć poczętemu już dziecku. W przypadku starszych dzieci zmiany te powodują blokadę naturalnego odżywiania się i oddychania dziecka, a więc śmierć głodową. Jednocześnie mifepriston blokuje receptory progesteronowe, zmniejszając produkcję progesteronu, który podtrzymuje ciążę.
Prezydent Joe Biden już podjął środki prawne, by zablokować decyzję Kacsmaryka, twierdząc, że to nie w gestii sędziego jest decydować o blokowaniu dostępu do mifepristonu.
Przeciwko apelacji Joe Bidena wystąpili natomiast prokuratorzy generalni 19 stanów, których koalicja dołączyła do procesu jako amicus curiae. Podkreślają oni, że możliwość wysyłania pigułek aborcyjnych pocztą na terenie całych USA łamie prawa federalne i stanowe. Przewodnicząca koalicji Prokurator Generalny Mississippi Lynn Fitch podkreślała, że FDA zaangażowała się w polityczne a nie naukowe kalkulacje.
Ponad połowa wszystkich aborcji w USA jest dokonywana przy użyciu mifepristonu. Oznacza to, że rocznie zabija się przy jego pomocy kilkaset tysięcy dzieci. Jego delegalizacja mogłaby więc uratować miliony osób.
Źródła: https://www.lifenews.com/…
https://www.lifesitenews.com/…
https://www.fda.gov/…